Bóg okulista

Iz 29,17-24
Ps 27
Mt 9,27-31

Oniemiałam z zachwytu nad mądrością dzisiejszych czytań. Nagle jakbym przejrzała na oczy! Do mojego serca wstąpiła wielka radość.
Przez chwilkę szłam śladem tematu ślepoty... zastanawiałam jakie mam doświadczanie z tym wielkim nieszczęściem w swoim życiu... mój dziadek stracił wzrok z powodu cukrzycy... mniej więcej w tym samym czasie, 
na spotkania naszej wspólnoty zaczęła przyjeżdżać niewidoma dziewczyna 
z którą się zaprzyjaźniłam. Miałam możliwość wiele razy być jej oczami. Nigdy nie zapomnę wspólnej pieszej pielgrzymki do Częstochowy a potem wyjazdu na rekolekcje do San Giovanni Rotondo. Ta kobieta uczyła mnie odwagi przekraczania strachów i wykraczania w nieznane! Ciepło mi na sercu, gdy wspominam ten czas! Obecnie spotykam niewidomego mężczyznę na mszy świętej u św. Maurycego w Ołomuńcu i bywa mi jakoś tak smutno... 
nie wiem dlaczego... ale bardzo mu życzę, aby mógł widzieć. 
W pewnej chwili tego toku myślenia przyszła faza wdzięczności za dar wzroku... uświadomiłam sobie jak bardzo lubię widzieć,obserwować, zachwycać się tym co wokół mnie... 
trwałam sobie w  takim uniesieniu, aż tu nagle usłyszałam pytanie: "Wierzysz, że mogę to uczynić?"... było bardzo wyraźne i chociaż przez chwilkę próbowałam się przed nim bronić... że przecież nie jest do mnie, 
bo ja widzę...  docierało do mnie, że chyba nie zupełnie... że spotyka mnie bardzo wiele takich sytuacji w codzienności kiedy tkwię w zupełnej ciemności... nie wiem jak iść... po omacku szukam rozwiązania... denerwuję się, że nie widzę drogi wyjścia...
Zamknęłam oczy i stanęłam przed Jezusem razem 
z niewidomymi z Ewangelii... odpowiedziałam razem z nimi na pytanie! 
Bo wierzę, że tylko On może uczynić wielkie rzeczy w moim życiu:
"Liban zamieni w ogród a ogród w bór"... 
mam tak wiele konkretnych sytuacji na myśli, które wydają się być po ludzku niemożliwe...
i tak się dziś ucieszyłam, że Jezus wprost mnie zapytał czy wierzę, że On to może zmienić...

ps. weszłam dziś do szkoły gdzie w piątki jeżdżę do dzieci z katechezą 
i o mały włos dałam się nabrać! Przywitała mnie piękna dekoracja.
W pierwszej chwili myślałam, że ciasteczka są prawdziwe! 
Takie piecze się tu na święta w nieskończonych ilościach! ;) te są z filcu :) 



     
     



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ogień Ducha

"Nie bój się mała trzódko..."