"Oto bowiem jak glina w ręku garncarza, tak jesteście wy, domu Izraela, w moim ręku." Jr 18,6 Niesamowita przygoda... łaska, tak zwyczajnie, z dnia na dzień podarowana... pragnienie serca, które nawet nie śniło o spełnieniu... Pewnie można było jeszcze bardziej ten dar wykorzystać... coś tam zatrzymała pandemia... coś brak odwagi, coś ktoś... coś ja sama... ale powstało również wiele dobra! np. Warsztat pracy chronionej u naszych przyjaciół w Choryni. Właściwie już było jedno rozstanie z ceramicznym piecem przy naszej przeprowadzce w nowe miejsce... Zabrałam wtedy ze sobą resztki gliny, tak na wszelki wypadek, piec z nami nie pojechał... Glina dziwnym sposobem rozmnożyła się tak, że znowu jej trochę zostanie... powstało setki krzyży! Bóg wie, gdzie teraz są... u kogo na ścianie wiszą... Było kilka wystaw... i szykuje się we wrześniu taka podsumowująca pewien etap mojej drogi... nie ośmielam się napisać, że ostatnia... bo w sercu tak czuję, że nie do przewidzenia ...
Bardzo ciekawy pomysł z nagraniem.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe doświadczenie posłuchania osoby, której wpisy jakoś mi przypadły do serca:). A teraz już wiem że głos też ;)
Bardzo mocno doświadczam tego w Bieszczadach, trochę też w okolicach Szlachtowej i Jaworek - - ból miejsc, z których zostali wygnani ludzie... Co ciekawe podobne doświadczenie mieliśmy kiedyś na granicy między Czechami i Austrią...
Pozdrawiam serdecznie.