NOC SIĘ POSUNĘŁA, A PRZYBLIŻYŁ SIĘ DZIEŃ...
...Najzwyczajniej w świecie uwielbiam czas adwentu. Dziś od startował całkiem hucznie na rynku ... Dla mnie zaczął się wczoraj w zupełnej ciszy. Poszłam do lasu. W powietrzu czuć było mróz, choć świeciło cudownie słońce... zimy jako takiej jeszcze nie ma... więc przyglądałam się pokornej przyrodzie, która poddała się jesieni, a teraz cierpliwie czeka... Miałam wrażenie, że wszyscy wpatrywaliśmy się w błękitne niebo i chwaliliśmy Boga za łaskawość ciepłych promieni, które bawiły się z nami w chowanego... Myślałam o drodze, którą mam przed sobą... czas nieubłagany, więc dobrze wiem, że szybko ucieknie i nawał planów ryzykownie może legnąć w gruzach już na początku... obawy?... te stały się częścią codzienności... te opanowują rzeczywistość przy każdym kroku w nieznane... jest ich każdego dnia całkiem sporo... pukam do drzwi... mówię kim jestem... i czekam co się stanie... to praca... albo raczej służba... i dobra lekcja bycia człowiekiem... idę ...