Bogaty w każdy cud...
Pomału dobiega końca ostatni dzień sierpnia. Wyszłam z domu o świcie. Spokojny, ospały poranek... ulice jeszcze nie rozpędzone... pociąg prawie pusty... Piękny, rozpromieniony wściekle gorącym słońcem Ołomuniec... Jeden z moich ulubionych kościołów pod wezwaniem św. Morica witał przyjemnym półcieniem i szeptem różańca... Można powiedzieć, że wszystko zapowiadało, że to będzie dobry dzień!!! Tego ranka na świat przyszła moja siostrzenica Agnieszka! Nigdy nie myślałam, że to jest takie wielkie przeżycie... Ogromnie się cieszę! Myślę o tak wielu rzeczach... aż trudno uwierzyć, że taki jeden mały człowieczek jest wstanie poruszyć nagle "pół świata" i chyba całe niebo!!!! Paradoksalnie wiadomość o cudzie nowego życia dosięgła mnie na szkoleniu o towarzyszeniu osobom, którym umierają bliscy... Cały dzień słuchałam o umieraniu, a myślałam o życiu. Zaczynam świętować! Chce mi się uwielbiać i dziękować. Jest za co!... dumna cio...